Tytuł: Fledge







































Thorn siedział samotnie, wpatrując się w chmury burzowe przepływające przez księżyc, pozostawiając świeżo zalany deszczem świat. Burza pękła niemal natychmiast po tym, jak zabił Talona, a deszcz obmył krew z jego łap i pyska, choć Thorn był pewien, że wciąż czuje jego zapach.
Cisza była miła. Sam tak długo spędził czas samotnie, że powrót do watahy sprawił, że poczuł się nieswojo. Nadal go nie lubili. Chociaż, uwolnił ich od okrutnych rządów Talona, wciąż patrzyli na niego z nieufnością. Bali się go. Czy nic się nie zmieniło?
Nos Thorn'a drgnął, gdy złapał znajomy zapach, a on odwrócił się w porę, aby zobaczyć smukły kształt Chill wyślizgujący się z otaczającego lasu.
- Co tu robisz? - Zapytała, siadając obok niego i owijając ogonem jej łapy. Thorn wzruszył ramionami.
- Nic, i tak lepiej się czuję będąc samotnym - Odpowiedział.
- Naprawdę? - Chill zapytała w odpowiedzi. Pytanie złapało z tropu Thorn'a.
- Cóż, tak i nie, ale nie jestem przyzwyczajony do bycia w pobliżu tylu innych wilków, a wokół mnie, wydaję się czuć nieswojo.
- Czy możesz ich winić? Zabiłeś Talona, pokonanie go to niemały wyczyn, a wilki szanują twoją władzę nad nimi - Powiedziała Chill. Thorn spojrzał na gwiazdy.
- Tak, zabiłem Talona - Warknął - Ale teraz... nic już nie zostało... Przez całe życie skupiałem się na jednym celu, zemście, a teraz, kiedy to się spełniło, czuję się taki... pusty - Powiedział Thorn, spoglądając na swoje krwawoczerwone łapy.
- Zemsta nigdy niczego nie rozwiązuje - Poparła Chill swoje słowa. Thorn pokręcił ze smutkiem głową.
- Nie, nic się nie zmieniło, wataha nadal mnie widzi, tak jak mnie widzieli wcześniej - Thorn spojrzał na Chill, wpatrując się w jej jasnoniebieskie oczy - Kim jestem? Co mi zostało? - Zapytał. Chill spojrzała na niego poważnie, napotykając jego płonące spojrzenie.
- Jesteś jednym z Fledge, nadal masz miłość swojego brata i matki, a ty uratowałeś swoją watahę - Odpowiedziała Chill. Podniosła się i lekko swoim nosem dotknęła bliznę na twarzy Thorn'a.
- Nie możesz pozwolić, by przeszłość decydowała o twojej przyszłości - Thorn tylko na nią spojrzał, zastanawiając się, dlaczego ukrywa swoje najgłębsze emocje z tą wilczycą, o której nigdy wcześniej nie myślał.
- Przeszłość - Thorn zadrwił. Spojrzał na ciemny krajobraz przed nimi - Stara legenda się spełniła, a ja sprowadziłem ciemność watasze - Thorn rzekł.
- Ale nas uratowałeś - Protestowała Chill - Wróciłeś i wyprowadziłeś nas z naszej najczarniejszej godziny. Talon zniszczyłby watahę -Powiedziała.
- Hmmm - Thorn zastanawiał się. Jedno z uszu Chill drgnęło.
- Co? - Zapytała.
- Po prostu myślałem o Talonie, nie potrafię tego wyjaśnić, ale prawie czuję... - Thorn zamilkł, nie mogąc dać głosu temu, co czuje, i czując się jeszcze bardziej nieswojo.
- Prawie mu współczujesz. - Zgadła Chill. Thorn powoli skinął głową.
- Chociaż nie rozumiał tego, co robi, mimo że to, co zrobił, było okropne, naprawdę myślał, że ma rację - Powiedział Thorn. Chill przechyliła głowę na bok.
- Ale czy to usprawiedliwia to, co zrobił? - Powiedziała. To nie miało być pytanie, a Thorn to wiedział.
- Nie. Spiskował i zabijał, aby dojść do władzy, a potem wykorzystał tę moc, nie traktując wilków, które były pod jego opieką, by chronić sprawiedliwie - Odpowiedział Thorn.
- I zabił Alfę oraz zaatakował syna Alfy - Chill skończyła dla niego z wymownym spojrzeniem na Thorn'a. Thorn warknął cicho, zamykając oczy, gdy wspomnienia odegrały się tak żywo w jego umyśle. Nigdy nie mógł zapomnieć, co go prześladowało przez cały czas.
- Czy jestem zły, Chill? - Thorn zapytał cicho. To pytanie zabrało Chill z tropu i zatrzymała się na chwilę, zanim odpowiedziała, nie chcąc powiedzieć nic złego.
- Nie - Chill odparła stanowczo - Być może w przeszłości zrobiłeś coś złego, lecz wróciłeś, nie zostawiłeś nas, kiedy potrzebowaliśmy ciebie, uratowałeś nas, Thorn.
Thorn nie odpowiedział i dalej patrzył na swoje łapy. Jak mogła pomyśleć, że był dobry, skoro tak wielu myślało, że jest zły? Chill zauważyła jego niepokój i kontynuowała;
- Sposób, w jaki się urodziłeś, nie determinuje tego, kim jesteś, a to, co zdecydujesz o swoim losie, zależy od tego, co wybierzesz w swoim życiu - Powiedziała.
Siedzieli wtedy w milczeniu. Zastanawiali się nad przeszłością i przyszłością, która dopiero nadejdzie, aż wreszcie Thorn przemówi.
- Więc co z tobą i Blue? - Zapytał z jaskrawym błyskiem w szkarłatnych oczach. Chill pochyliła głowę i spłaszczyła uszy z zażenowania.
- On... jest świetny. - Powiedziała tęsknie. Potem spojrzała na Thorn'a, jej wyraz nagle posmutniał - Ale nie sądzę, że on zostanie, wygląda tak nieswojo w stosunku do innych wilków, tak jak... - Chill nagle zatrzymała się w połowie zdania i dała na futrze klatki piersiowej kilka niezręcznych liźnięć. Ucho Thorn'a drgnęło z rozbawieniem.
- Tak jak ja? - Domyślił się tego, czego ona nie była w stanie powiedzieć. Chill nic nie powiedziała, a Thorn tylko kiwnął głową, rozumiejąc - Nie możesz go za to winić, on był daleko od watahy prawie tak długo, jak ja, i zawsze był marzycielem, zawsze chcącym odkrywać odległe miejsca - Powiedział, spoglądając na terytorium watahy, gdzie wierzchołki pustynnych klifów ledwo było widać na sylwetce horyzontu. Chill smutno skinęła głową.
- A co z tobą? Wataha potrzebuje przywódcy, zostaniesz nim? - Zapytała potulnie. Thorn pokręcił głową.
- Nigdy by mnie nie zaakceptowali, a ja byłem daleko na tak długo, że jestem zbyt przyzwyczajony do samotności, by żyć z tak wieloma wilkami. Może kiedyś wataha będzie gotowa zaakceptować nową Klątwę jako Alfa, ale nie teraz. Czas Fledge się skończył - Rzekł Thorn.
Chill tylko na niego spojrzała. Wydawał się taki mądry pomimo swojej młodości. Byłby świetną Alfą. Chill westchnęła i spojrzała na gwiazdy lśniące zimnym blaskiem nad nimi.
- Wataha została sprowadzona do ciemności, a następnie uratowana przez Fledge'a (czytaj: Fleddża dop. aut.), jak głosi legenda, a teraz to już koniec. - Powiedziała Chill - Nie ma już Fledge.
- Ale zawsze będziemy nad tobą czuwali, nie opuścimy ponownie naszego domu - Powiedział Thorn, wstając i rozkładając ciemne skrzydła.
- Uczynisz świetnego przywódcę, Chill.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz